Chciałabym poruszyć pewna kwestie, która myślę dotyczy wielu z Was.
Chodzi mi głownie o przywiązanie się do drugiej osoby.
W sumie nie jest to za łatwy temat, bo nie zawsze można porozmawiać od tak z ludźmi o ludziach.
Pewnie brzmi to nie logicznie, ale czasem tak jest. Boimy się wyśmiania. Kilka razy spotkałam
się z uśmieszkiem pod nosem, gdy mówiłam o ważnych dla mnie osobach i rożnych sprawach.
Było to dla mnie ciosem prosto w serducho. Kiedy człowiek poznaje drugiego człowieka
(często płci przeciwnej, nie wykluczając osób innej orientacji, wiec także płci tej samej)
bardzo szybko potrafi się do niego przywiązać, chociażby przez kilka rozmów na chacie, przez komórkę, skype'a czy na żywo.
Po dłuższych rozmowach z tą osoba, często bywa tak, ze nie da się wyobrazić dnia bez zamienienia chociaż słowa z ta druga osoba, nie ma dnia, w którym chociażby przez ułamek sekundy nie pomyślelibyśmy o niej. Najgorzej jest kiedy to wszystko się rozpada.
Wiele osób wchodzi w depresje, czy rożne mniej dramatyczne załamania. Czasami są momenty, w których dwoje ludzi się zakochuje, czy zaprzyjaźnia. Wtedy każda strata jest naprawdę krzywdząca.
Człowiek w sobie ma wiele uczuć i naprawdę potrafi szybko się przywiązać do drugiego człowieka.